http://natemat.pl/59975,kard-kazimierz-nycz-mowi-o-finansach-kosciola-potrzeba-8-mld-zlotych-rocznie Kościelne fundusze - co, jak, ile, i komu - to jeden z wiodących tematów na obradach biskupów w Częstochowie. Kardynał Kazimierz Nycz mówił mediom, że na swoją działalność Kościół w Polsce potrzebuje "mniej więcej 8 mld złotych rocznie". Z kolei abp Stanisław Budzik przypomniał, że finansowe wspieranie Kościoła jest obowiązkiem wiernych. W jasnogórskim klasztorze obradowali diecezjalni biskupi. Finanse Kościoła stały się jednym z głównych tematów dyskusji. Hierarchowie muszą zdecydować, jak pokierują pieniędzmi Kościoła w obliczu zastąpienia Funduszu Kościelnego dobrowolnym odpisem podatkowym (0,5 proc.). Przeczytaj też: Karierowicze w polskim Kościele? Biskup Pieronek: Jak w każdym środowisku, ale ja donosił nie będę Jak podaje "Gazeta Wyborcza", metropolita warszawski, kard. Kazimierz Nycz tłumaczył, że najbardziej palącą kwestią jest sprawiedliwe rozdysponowanie kościelnych pieniędzy. Zdaniem hierarchy musi zapanować zgoda co do tego, ile pieniędzy Kościół przeznaczy na zakony, diecezje, działalność charytatywną, kulturalną, edukacyjną. A chętnych na finansowanie jest wiele podmiotów. W Polsce mamy 44 diecezje, 10 tys. parafii. Do tego dochodzą zakony. Kard. Nycz ocenił, że rocznie Kościół potrzebuje około 8 miliardów złotych. Ponad 6 mld zł jest z ofiar ludzkich na tacę, natomiast to, co państwo daje przy okazji współfinansowania szkół katolickich, współfinansowania kościelnych zabytków sakralnych, uposażenia katechetów szkolnych, to w sumie ok. 2 mld zł. W tym kontekście 90 mln zł [z Funduszu Kościelnego przyp. red.] to rzeczywiście symboliczna suma. CZYTAJ WIĘCEJ Metropolita warszawski nie chciał wdawać się w debaty nad tym, czy nowy odpis podatkowy jest lepszym rozwiązaniem niż Fundusz Kościelny, choć ten ostatni nazwał "bardzo kulawym sposobem rzekomej rekompensaty". Zdaniem hierarchy, państwo powinno zadośćuczynić Kościołowi za skonfiskowane majątki i budynki z których wiele wciąż nie zostało zwróconych. Z kolei metropolita lubelski, cytowany przez "GW" abp Stanisław Budzik stwierdził, że środki otrzymywane od państwa nie są znaczące biorąc pod uwagę finanse Kościoła w ujęciu całościowym. Obiecał też, że fundusze te zostaną rozdysponowane w sposób "przejrzysty". Nie obawia się też, że odpis od podatku w wysokości 0,5 proc. w wielu przypadkach powędruje na inne Kościoły czy związki wyznaniowe (bo katolicka instytucja nie ma tu monopolu). Abp Budzik orzekł, że Kościół katolicki nie będzie walczył o te fundusze, ale zamierza przypominać wiernym, że pomoc Kościołowi to ich obowiązek, powołując się na jedno z przykazań kościelnych. Przeczytaj też: Większość Polaków dobrze ocenia kondycję Kościoła katolickiego w naszym kraju Nie każdy jest jednak zadowolony z kompromisu między rządem a Kościołem w ramach rekompensaty za skonfiskowane przed laty dobra. Na pewną rozbieżność zwrócił uwagę nasz bloger, Rafał Jaros. Otóż gdy nowe przepisy zostaną wprowadzone (trzeba dopilnować wielu formalności) będzie można odpisać część podatku na dwa cele. Zwyczajowy jeden procent na organizację pożytku publicznego (np. na kościelną fundację) oraz 0,5 proc. na Kościół lub związek wyznaniowy.
Rafał Jaros
Jest to bowiem dyskryminacja ateistów, agnostyków i wszystkich osób nieprzynależących do żadnego związku wyznaniowego. W konsekwencji od przyszłego roku osoby wierzące będą miały prawo do decydowania o losach 1,5% swoich podatków (1% na rzecz organizacji pożytku publicznego i 0,5% na Kościół), a niewierzący tylko o 1%. W praktyce ci ostatni będą płacili podatki o 0,5 procenta wyższe od osób wierzących na utrzymanie służby zdrowia, edukacji, policji itp. Zatem jeśli nie przynależysz do żadnego Kościoła, to w tym roku po raz ostatni zapłacisz taki sam podatek na cele ogólnospołeczne jak wierzący podatnicy. CZYTAJ WIĘCEJ
Finanse kościelne są ostatnio gorącym tematem. Papież Franciszek nawołuje do koncepcji oszczędnego Kościoła. Chciał, by biskupi otrzymywali niższe pensje. I choć wielu chciałoby, by przepych polskich hierarchów nieco zubożyć, nic na to nie wskazuje, o czym mówił w rozmowie z naTemat jeden z trójmiejskich duchownych. Jego zdaniem biskupi
Zbóje i złodzieje w Kościele
mogą bardzo łatwo udowodnić, że ich pensje są bardzo niskie (ok. 700 złotych miesięcznie wg badania CBOS). Jednak, jak przekonywał, to, co na papierze może różnić się od rzeczywistości.
|